Wszystko zaczyna się w I LO im. Bolesława Prusa w Siedlcach w 1997 roku. Albo nie, sięgnijmy jeszcze głębiej w zamierzchłą przeszłość, czyli do roku 1994. No więc, w roku 1994 utworzona zostaje w I LO klasa 1F o profilu matematyczno-informatycznym - szacowny rocznik 1979. Pomijając dużą ilość wielce interesujących perypetii nie związanych z tematem, klasa ta, a właściwie tylko grupka chłopaków była jedyną w szkole (no może jeszcze 'Kaczorki'), której leżało na sercu dobro piłki nożnej. Wspomnę tu chociażby wielokrotne petycje pod adresem dyrekcji, dotyczące zakupu bramki brakującej na szkolnym boisku. Dużym sukcesem tej grupki było również wyciąganie na boisko i szkolenie takich ludzi, jak Leszek, Trolik czy Maciuś (wyśmienita gra piszczelą i łydką). Przyszli Jeffersoni spędzali tam długie godziny, rzadko zważając na pogodę lub upływające lekcje. Oj, nie tak łatwo zapomnieć zamrożone na lód nogawki i śmierdzące gnijącymi liśćmi ubrania i włosy... Do dziś wielu ludzi kojarzy nas właśnie z tym miejscem i dziwi się, że byliśmy w stanie z nim zerwać, gdyż z boku wyglądaliśmy na beznadziejne przypadki. W skrócie - było spoko, i aż dziw bierze, że pomysł o założeniu drużyny i szerszej rywalizacji narodził się dopiero w klasie maturalnej, dokładniej na jesieni 1997 roku. Od tamtej pory nic nie jest takie samo.
Założyciele to Sebastian Pióro, Tomek Michalak oraz Sławek Sidorowicz, sami określający się czasem jako "Święta Trójca Jeffersona" (najczęściej pod solidnym wpływem), dla innych po prostu Cziken, Wilk i Slavo. Po decyzji o rozpoczęciu działalności podjęto szereg czynności zmierzających m.in. do wymyślenia nazwy drużyny, skompletowania składu oraz zgłoszenia drużyny do rozgrywek Siedleckiej Halowej Ligi Piłkarskiej (SHLP).
Nazwę wymyśliliśmy ze Sławkiem, wracając autobusem linii 3 ze szkoły do domu, prawdopodobnie w celu kontynuowania sejwika na USM98 (temat na oddzielny esej). Wywodzi się ona od bohatera szlagierowego sitcomu pt. "Świat według Bundych" Jeffersona d'Arcy (Ted Mcginley) - nigdy w życiu od jakiegoś prezydenta! Pierwotnie brzmieć miała Dzieci Jeffersona. Ostatecznie stanęło na Jeffersonie (ewentualnie z hiszpańska La Hefferson). Jeżeli chodzi o znaczek, to wzorowany on jest na emblemacie K.S. Górnika Zabrze, co było ukłonem w stronę naszego kapitana, wiernego kibica zabrskiego klubu.
Kompletowanie składu przebiegało raczej sprawnie, choć transfer Sebastiana Poducha, jeszcze wtedy czynnego zawodnika Pogoni Siedlce i niekwestionowanego autorytetu w dziedzinie piłkarskiej, przysporzył założycielom więcej emocji niż pozostałe. Pierwotny skład Jeffersona 97 wyglądał następująco: Sebastian Pióro (Cziken), Sławomir Sidorowicz (Slavo Milosevic), Tomasz Michalak (Wilk), Sebastian Poduch (Bastek), Piotr Bogusz (Szogun), Michał Suchacz, Michał Wereszczyński (Werek).
Po meczach barażowych pojawiła się nagląca potrzeba wzmocnień, szczególnie defensywnych, dlatego też ściągnięto z chylącego się ku upadkowi Lidera, Grzegorza Foryszewskiego (Florka). Był to spektakularny transfer, choćby ze względu na termin finalizowania w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia 1997 roku.
Ze zgłoszeniem Jeffersona do rozgrywek wiąże się szalenie ciekawa historia. Mianowicie, organizator oceniając nasze szanse w pierwszym sezonie w lidze, uznał, że team Koho Cargill jest poza zasięgiem innych uczestników. Riposta Czikena brzmiąca cyt.: "Nic nie jest poza zasięgiem!" nabrała szczególnego wymiaru po ostatnim gwizdku sędziego pierwszego meczu z Koho i pozostanie w naszej pamięci na bardzo długo, tym bardziej, że ostatnio stała się czymś w rodzaju motta dla Jeffersona, tak jak np. You will never walk alone dla FC Liverpool.
W tym miejscu pozwolę sobie na telegraficzno-subiektywne wspominki najbardziej, według mnie, pamiętnych wydarzeń w historii Jeffa. W celu wyjaśnienia niejasności, ewentualnie odświeżenia pamięci, zapraszam kolegów Jeffersonów do konsultacji z autorem, najchętniej w Małgosi. Natomiast dla dokładnego poznania dziejów drużyny polecam przestudiowanie szczegółowych statystyk.